Od wczoraj jestesmy w Varanasi. pociag mial spoznienia na wyjezdzie 1,5 godziny, zwiekszyl go6,5 "Inconvenience caused is deeply regretted".
Varanasi jest kompletnie nieprzewidywalne, mimo iz cos niecos o nim sie wie. Widok stosow pogrzebowych na ghacie, ktore plona cala dobe porusza bardzo, tak samo jak swaidomosc zwrocenia sie nie tylko tego miasta, ale calych Indii w strone Gangesu, ktory oczywisxcie jest bardzo monumentalna i piekna rzeka, pelna odpadkow i roznych smieci. ale ryby w niej zyja, ludzie sie kapia i nie umieraja. to jest dla nich Rzeka Matka, czcza ja na kazdym kroku.
samo Varanasi jest oczywiscie piekne, stare miasto z uliczkami tak waskimi, ze poza rowerem i krowa nic sie nie zmiesci (widok krow na ulicach juz nie dziwi, co prawda spotkanie z gigantycznym bykiem zawsze lekko stresuje).
pociagi hinduskie to kompletnie odmienna sprawa, przezycie samo w sobie. Angole zrobily pozadne tory i siec, cala reszta zalezy od Hindusow, radza sobie jak moga.
spojzenie na Indie musi byc poprzedzone kompletnym wyzbyciem sie jakichkolwiek uprzedzen. nei mozna poroznywac ze u nas jest inaczej. tu wszystko jest inaczej! i to jest fenomenalne! dla europejczyka brod na ulicach moze wstrzasac, mnie nie dziwi, bo tak po prostu byc musi! :)
ludzie sa uyprzejmi, moze czasami usiluja nas, bialasow, oszukac na kilka rupii, ale jak ma sie zdrowy rozsadek, to udaje sie nam takie niebezpieczenstwa omijac.
Chcialoby sie zostac w Varanasi o wiele, wiele dluzej!!!!!
jutro ruszamy na polnoc i jedziemy do Pokhary. Pierwsze spojzenie na Himalaje za jakies 48 godzin!!!!!